W pierwszy dzień świąt zaplanowaliśmy sobie odpalenie pieca chlebowego,
tym bardziej, że pod choinką znalazłam książkę z przepisami!
Nie da się przejść obok tych wszystkich przepisów na chleby, ciasta i bułki
nie da się NIE przetestować czegoś… a skoro w planie była pizza
(taka pizza z pieca chlebowego to jest cooooś!)
do projektu doszło jeszcze Flammkuchen, żeby urozmaicić wariacje na temat pizzy.
Piec chlebowy wnosi jeszcze więcej takiej “wiejskości” do naszego domu.
Trzeba go będzie niestety wyburzyć… mam jednak nadzieję, że szybko pojawi się nowy!
Flammkuchen jest odmianą pizzy można by powiedzieć…
Podaję więc przepis:
ciasto jest normalne – “pizzowe”
(my oczywiście robiliśmy ciasto z przepisu z książki – takie na zaczynie biga, który przygotowuje się dzień wcześniej)
a dodatki to:
- biały sos – z żółtka, śmietany (lub creme fraiche), mąki, pieprzu, soli i gałki muszkatałowej
- cebula – my lubimy takie spore krążki zamiast sieczki
- boczek – pokrojony w kostkę
Jeśli ktoś ma ochotę pokusić się o flammkuchen z piekarnika to powyższy przepis trzeba lekko zmodyfikować
– cebulę i boczek trzeba wcześniej podsmażyć.
W piecu chlebowym panuje piekielnie wysoka temperatura, więc podsmażanie wstępne nie jest konieczne.
Smacznego!