… o piaskowaniu cegieł w starym domu słów kilka.
Moja przyszła kuchnia ma cudowne, takie łukowe, ceglane sklepienie.
Od samego początku zamarzyło mi się odsłonięcie i wypiaskowanie cegieł. Nawet były chwile, że sama tam odkuwałam tynk. Rzeczywistość szybko jednak weryfikuje marzenia i zapał… Brak czasu zmusił nas do znalezienia pomocników.
Przy ich pomocy (a tak szczerze – to raczej przy mojej pomocy im //robiłam kawę) udało się zbić tynki. Nie było to łatwe, ale jak się później okazało – i tak łatwiejsze niż kolejne kroki.
Po zbiciu tynków ukazała się miejscami cegła…
…ale było nadal sporo tynku, który bardzo mocno się trzymał. W ruch poszły najpierw metalowe szczotki – pomogło to ale tylko w niektórych miejscach. W innych tynk/cement trzymał się cholernie mocno. Do akcji wkroczyła tarcza diamentowa do szlifowania… średnio dawała radę – bo bardzo mocno wygładzała cegły – wyglądało to bardzo nienaturalnie. Problem dobrze widać na tym zdjęciu co Argon siedzi w oknie – na łuku przy murku pełno białego szitu, a sam szczyt, mocno wylizany.
Powoli zaczynałam łapać ceglanego doła…
…ale na szczęście moi pomocnicy nie poddawali się. Wspólnymi siłami/pomysłami opracowaliśmy plan działania – oddłutkowywanie tego szitu kawałek po kawałku, dłutkami do drewna (bo ostre)… Trzeba było je co chwila ostrzyć, ale – pokazywały się cegły!! W tej wersji cegły były jednak bardzo chropowate, ostre – takie obstukane. Ale – były odsłonięte i to się liczyło!
Zostały jeszcze miejsca takie… hmm… powapnowane cienką warstwą. Wyglądało to jak farba ze szkolnych korytarzy – szczotki się po tym ślizgały, tarcza diamentowa też nie dawała rady… Dłutkowanie było zbyt inwazyjne przy tak cienkiej warstwie…
Trzeba było więc sięgnąć po poważniejsze moce – PIASKOWANIE
Po kilku telefonach, smsach, wysłanych zdjęciach wybrałam ekipę do piaskowania moich wymarzonych cegieł. Celem było – pozbycie się tego białego szitu, “schropowacenie” miejsc wylizanych przez diamentówkę, i wygładzenie uszkodzonych cegieł po rzeźbieniu dłutem. Facet, z którym rozmawiałam wysłuchał, obejrzał fotki i wyraził chęć oraz gotowość do podjęcia prób. Wybrałam go też właśnie z tego względu, że podkreślał fakt “prób” – nie zakładał z góry tak jak inni “paaaani da się” tylko podkreślał, że zrobi wszystko żeby było dobrze, że najpierw zrobi próbę i pokaże jaki będą wyglądały cegły, po piaskowaniu jego sprzętem.
Umówiliśmy się, że następnego dnia da mi znać w jakich terminach mogą się u nas pojawić. Napisał smsa, ustalił dzień i… tego dnia byli. Mieli być rano i… byli rano! Już na tym etapie – punktualności i słowności dałam im plusa! //bo nic mnie tak nie wpienia jak “paaaani będziemy jutro rano” … a są trzy dni później po południu (znaczy – takim bym bramy nie otworzyła, ale z tego co wiem, często są takie akcje, więc ja doceniłam punktualność). Przyjechali z błyszczącą machiną na przyczepie – super NIÓWKA – widać, że w szczycie formy!
Piaskowanie czas zacząć!
No i zaczęło się – Pan Operator przywdział strój kosmity, odpalił machinę i ruszył do akcji.
Gdy usłyszałam, że machina się wycisza wyszłam z domu pełna nadziei…
ON wyszedł z mojej przyszłej kuchni.
Było jak w amerykańskim filmie akcji – zza drzwi bucha tuman kurzu (pomarańczowego :D).
Później ON wychodzi wolnym krokiem, przecierając oczy i spocone czoło… (noo… maskę przecierał, ale przetarcie oczu i czoła brzmi bardziej medialnie).
Czekamy aż kurz opadnie i idziemy (z mocno bijącym sercem i drżącym oddechem) oglądać efekty jego walki.
Wyglądało to już naprawdę nieźle! Faktura cegieł została w miarę ujednolicona, pojawiły się pory, wydmuchało tez sporo fugi przy okazji. Zaczynała wracać nadzieja! Faktem jest – że Mistrz Piasku zaczął od najłatwiejszego łuku… ale dzięki temu się nie zniechęcił i rozgrzewał przed nadchodzącą trudniejszą bitwą…
Ostatecznie dał radę! Wszystkie trzy łuki wyglądają “jak z tej samej serii”. Są miejsca gdzie trzeba fugę wydrapać ręcznie. (W ofercie mają też usuwanie fugi, ale nie mogłam skorzystać z racji i tak już przekroczonego budżetu). Zademonstrował mi też robienie nowej fugi – co ciekawe – fuga taka jest bardzo sucha! Dzięki czemu po cegłach nic nie cieknie i się nie brudzą (co spędzało mi sen z powiek, bo nie wiedziałam jak ogarnąć temat fugowania).
Jestem zadowolona! I wiem, że jeśli znów trafie na miejsca,
z którymi nie mogę sobie poradzić to zaproszę ekipę ponownie.
Podaję kontakt do Mistrza Piasku
są z okolic Wrocławia, ale swoim wehikułem teleportują się pewnie gdzie trzeba! Polecam chłopaków bo… warto polecać słownych, rozsądnych i dobrych pracowników.